...

sobota, 29 listopada 2014

Powrót


W poniedziałek wracam po 1,5 rocznej przerwie do pracy. 
Współczujecie mi? A ja się cieszę. 
Pewnie oddalilibyście wszystko za chociażby miesiąc płatnego urlopu, ale się już wystarczająco nasiedziałam w domu. Ochoczo rozpoczynam nowy etap w swoim życiu. Czuję to samo co 3 lata temu rozpoczynając staż. Doskonale pamiętam widok pierwszego wpływu wypłaty na swoje konto:

- Jejciu! Naprawdę jestem już dorosła!

Pamiętam swoją pierwszą przeprowadzoną lekcję.

piątek, 31 października 2014

Od serca


          Pierogi z serem na słodko. Coś czego nie znalazłam w żadnym barze mlecznym w Żarach, a czego szukałam kiedyś zawzięcie. Pytanie zwrotne było jedno: 

- Znaczy się ruskie? Jak na słodko?

           Strasznie bałam się tego samodzielnego lepienia. To co widzicie w kąciku zdjęcia to 70 % ćwiczeń i minimum sprawności manualnej. Zachęcam do próbowania. I bez wykrętów. Mnie też mama nie nauczyła.

wtorek, 28 października 2014

pocztówka z Żar

 
zdjęcie STĄD          

           Taki mam dzisiaj dobry dzień, tak ładnie świeci słońce i zobaczyłam w jakimś konkursie internetowym tak piękne zdjęcie naszego rynku, że stwierdziłam, że chcę dzisiaj pociągnąć ten temat i znalazłam kilka fajnych zdjęć Żar. Całkiem fotogeniczne miasteczko;).

poniedziałek, 27 października 2014

Wilczyce


   Zdjęcie STĄD

 Nie wiem czy miałam jakiś pechowy tydzień, ale podsumowując pewne wydarzenia i przywołując z pamięci poprzednie dochodzę do wniosku, że nikt nie potrafi być dla nas kobiet, mam, tak niewyrozumiały, niewspółczujący, okrutny jak druga kobieta i druga mama. Uśmiech w przedszkolnej szatni, a za plecami ta fajnie ubrana, radosna, otwarta mama, do której z pewnością jako pierwszej dosiadłabym się na zebraniu rodziców przywołuje na korytarz opiekunkę grupy i uprzejmie donosi: 

- Czy dzisiaj jest taki chłopiec, Michał chyba ma na imię? Bo wie Pani, wczoraj w szatni słyszałam jak bardzo kaszlał przy ubieraniu, zakrywał ręką buzie, dusił się i takim słabiutkim głosem mówił "jestem chory" a mama jego mówi "nie gadaj głupot tylko ubieraj się szybko" i uciekli do domu. Dlatego tak pytam czy on dzisiaj przyszedł do przedszkola. 

środa, 22 października 2014

Pierwszy krok


                Stół czysty, na środku równiuko ustawiony komputer z migającym niebieskim globusikiem radośnie głoszącym, że internet ma dzisiaj dobry humor. Dzieci brak, kołtunów kurzu brak, prania brak, prasowania brak. Niczym się nie wymówię. Nawet kawa stoi w moim ulubionym czerwonym kubku z pepco za 5 zł zalana po brzegi 18 % śmietanką! Ale bym zgrzeszyła nie dosiadając się dzisiaj do mojego zapomnianego bejbiusia. Ale widzę, że nie nudziliście się tu beze mnie. Jakieś zaległości? (Chciałam napisać "Nogi do góry, a interes i tak się kręci". Jak to trzeba uważać. eh)

środa, 24 września 2014

Usprawiedliwienie


           Gdyby stworzyć listę plusów i minusów posiadania dzieci z pewnością zapełniłabym niejedną A4 i zapisane byłyby i jedna i druga strona kartki. Ktoś mógłby powiedzieć, jak można tworzyć wogóle taką listę, przecież dzieci są cudowne i z wytrzeszczem dodać, że ktoś kto to robi jest CHHHHORY!!!

wtorek, 9 września 2014

czwartek, 14 sierpnia 2014

Placek czy ciasto?


         Czy może człowieka spotkać coś gorszego w nocy podczas snu, niż uczucie spadania w przepaść
Tak. Gdy tego uczucia względem Ciebie doznaje współmałżonek i próbuje Cię ratować.
Agresor u żywego stworzenia budzi się razem z nim po przerwaniu fazy REM a rozbudowany mechanizm współczucia nie obejmuje nawet tego dolegliwego przypadku parasomni gdy dochodzi do przebudzenia potomstwa w sąsiedniej gawrze.

sobota, 2 sierpnia 2014

Mała urwipołcia


          Macie swoje sprawdzone sposoby na ujarzmienie nadpobudliwości swojego dziecka na 15 minut? Żadne fisher price'y i inne fabryki dźwięków i światłobłysków nie zastąpią starych dobrych metod na utrzymanie uwagi raczkującego malca. Każda mama ma w zanadrzu i wykorzystuje swoje ulubione sposoby by:

a) odcedzić makaron
b) uratować ziemniaki
c) otworzyć listonoszowi
d) skontrolować jak się mają sprawy toaletowe drugiego smyka i czy cisza w łazience oznacza jedną rozwiniętą rolkę papieru czy dwie

wtorek, 29 lipca 2014

Jestem ze wsi


          
          Koleżanki na spotkaniu klasowym za każdym razem dokuczają mi, że jako nowa w klasie, na pytanie nauczyciela gdzie mieszkam, odpowiedziałam:

- w polu

Naprawdę tego nie pamiętam!

środa, 23 lipca 2014

Żar tropików


- to jest skandal!

Jak mawia mój syn. 

            Mam wrażenie, że pogoda dręczy mnie i wypomina, że w tym roku nie założyłam jeszcze stroju kąpielowego. Nie to, żeby był kupiony specjalnie na ten sezon i żeby było specjalnie czym się chwalić, ale jakbym się katowała przez ostatnie pół roku i wyglądała w nim tak jak zamierzałam wyglądać to bóg mi świadkiem... 

poniedziałek, 14 lipca 2014

Zło nie śpi


Dzisiaj na kaliskim placu zabaw. 
Babcia do wnuka, rzucającego w ogrodzenie kamykami wielkości orzeszków laskowych:

- Kiciuś, nie rzucaj tymi wielkimi kamieniami bo się odbiją od płotu i cie zabiją.

Wyglądała elegancko i inteligentnie.

         

środa, 9 lipca 2014

4 kreski


         Zamknąć oczy gdy jest ciemno i otworzyć gdy jest jasno. Zasnąć gdy jest wieczór i obudzić się o poranku. Przeciągnąć się rozkosznie przed położeniem głowy na poduszce wzdychając:

- jezuniu jak dobrze, że już koniec

Dla mamy małego dziecka noc często przez wiele miesięcy nie jest wytchnieniem po żmudnym dniu, ale czasem samotnej walki o kilka godzin nieprzerwanego snu.

sobota, 5 lipca 2014

Cykl - „maszyna do jazdy służąca i siłą ludzką poruszana”.


        Zdjęcie STĄD  

                Wiatr we włosach, szum w uszach, muchy w zębach, suchość w gardle, ból w łydkach i udach. 
 Tak. 
 Jeździłam dzisiaj na rowerze bez żadnych uwieszonych u kierownicy dziaciarów

Znowu miałam 15 lat i zero zobowiązań. Mniej więcej w tym właśnie czasie dostałam od rodziców rower górski. Komunijnego składaka firmy Agat oddałam babci, która rozczulała mnie przez wiele kolejnych lat dbałością o niego. Sama przesiadłam się na czerwono - żółte cudo, na którym jeździmy do dziś. Za duże co prawda, do którego nigdy nie udało mi się dorosnąć i wywołujące rwanie w kręgosłupie i ból tyłka, ale była to przez długi czas najcenniejsza rzecz jaką miałam na własność.

piątek, 4 lipca 2014

Loading is complete


Ola siedzi.

            Przy pierwszym dziecku z niecierpliwością czekałam na kolejne "dostępne opcje": trzymanie główki - wreszcie będę mogła jedną ręką mieszać w garach, ścierać ze stołu, przełączać pilotem kanały czy trzymać telefon przy uchu. Bardzo przyjemna odmiana. Potem przyszedł czas oczekiwania na funkcje siedzenia. 

Właśnie z Olą dotarłyśmy do tego etapu. 

niedziela, 29 czerwca 2014

Coś za coś



            W roku szkolnym uzgodniłam z synem, że w wieczór poprzedzający dzień wolny od przedszkola może oglądać wieczorną bajkę na komputerze leżąc w swoim łóżku. Nie zastanowiłam się, że przyjdą wakacje, czy też wcześniejszy czas chorowania na ospę i będziemy przeżywać swoisty "dzień świstaka". Dzisiaj pierwszy raz dzieciaki po kilkugodzinnych wojażach z dziadkami były wyjątkowo bardziej zmęczone niż ja i po odczekaniu aż zasną, wreszcie po dwóch tygodniach udało mi się zabrać komputer z małego białego stolika i pod pachą, ukradkiem przenieść go do kuchni.

             Jeśli jesteście z niewielkiej grupie osób, którzy chcą wiedzieć na bierząco co u mnie (pozdrawiam Cię mamo i kochana Emilko) to nasze wakacje na jeziorem, które tak malowniczo zapowiadałam TU zostały brutalnie przerwane zanim zdążyliśmy napompować piłkę i zmoczyć ręczniki.

niedziela, 15 czerwca 2014

ospa party


                 Zaczęły się najdłuższe tygodnie jakie mogę sobie wyobrazić - Mistrzostwa Świata w piłce nożnej + wykwity ospy u moich dzieci. Nie wiem jak kiedyś obejrzałam z bratem całe mistrzostwa świata, od pierwszego do ostatniego meczu. Na posiądniętej wówczas wiedzy jadę do dziś i robię wrażenie gdy na ławce rezerwowej Holandii rozpoznaję Patrick'a Kluiverta.

piątek, 6 czerwca 2014

Dużo, duuuuuużo wody

           
         
               Mój przepis na udane wakacje z rodziną to święty spokój dla rodziców, świetna zabawa i swoboda na świeżym powietrzu dla dzieciaków i woda, duuuużo wody. Może nie być pogody, w zlewie mogą pływać na pleckach karaluchy i może się okazać, że spakowałm sobie jedną parę spodni a nastawienie na przygodę i świetna, przyjazna, rodzinna atmosfera sprawi, że to miejsce stanie się rajem.

wtorek, 3 czerwca 2014

Czerwona Pętelka

         
           Uwielbiam przedmioty tzw hand-made. Nie wierzę w żadne bzdety o fluidach i przepływie pozytywnej energii, ale gdy patrzę na obraz namalowany specjalnie dla nas z okazji ślubu czy zrobioną przeze mnie kilka lat temu szkatułkę, z którą dziś mój syn "idzie do placy...i klótko bedzie" to czuję, że w tym domu, dzięki takim przedmiotom jest więcej życia. Mają one w sobie coś więcej niż tworzywo i metkę. Ktoś się nad nimi nadłubał, nasiedział na stołeczku, w swoim domu, przy lampce. 

czwartek, 29 maja 2014

Dorosłych zabawy ciastoliną


           Wiem. Trudno jest być mądrym rodzicem i ciężko znaleźć złoty środek w niemal wszystkich kwestiach dotyczących wychowania. Wieczne dylematy: czy robię dobrze, czy nie błądzę, może daję z siebie za mało, a może przesadzam, zakłócają nam czas radości z dzieciństwa naszych dzieci.
             Gdy urodzi się dziecko to zaraz po odstawieniu  go od piersi, a niektórych rodziców już w jego okresie prenatalnym kusi, by zakasać rękawy i wziąć się za formowanie tego małego człowieczka. Muszę mu przecież pokazać jak myśleć, co czuć, jak wybierać dobro i odrzucać zło. Muszę go zainteresować piłką, tańcem i tenisem. Musi czegoś się nauczyć. No i najlepiej żeby walczyło o swoje, ale też aby nie miał problemów z wyrażaniem uczuć. Trzeba go nauczyć samodzielności i kultury słowa. 
Jednym słowem duuużo pracy. 

środa, 21 maja 2014

A łyżka na to - Niemożliwe!



              Nie zakochałam się w pracowitym świstaku, specjaliście od zawijania w sreberka i chyba nigdy nie wypowiedziałam kultowego „pij mleko będziesz wielki”. Natomiast pamiętam, że dawno, dawno temu namiętnie używaliśmy wśród moich znajomych, widząc czyjąś zblazowaną twarz:

- Smutno Ci? Może budyń?

czwartek, 15 maja 2014

Żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce.


             Mam czasem taki dzień lub tak jak ostatnio serię takich dni, że nic mi się nie chce. Nawet oglądać telewizji, czytać ulubionego czasopisma, nawet szperać w sklepach internetowych. Tylko napisanie nowego posta może rozgrzeszyć mój stan lenistwa. Mam nadzieję, że to przez pogodę.
To kiedy ma się ocieplić? Bo nie chce mi się nawet sprawdzić.

poniedziałek, 12 maja 2014

Lo - lo - lo - lo - lody, Po - po - po - po obiedzie


                   Czy przekupywanie dziecka Tik takiem za każde powiedzenie wierszyka, który musi ćwiczyć na Dzień Matki to niemoralny, niski i wstydliwy chwyt wychowawczy, który nie przystoi żadnemu rodzicowi, a zwłaszcza temu po studiach pedagogicznych? 

A jak powiem, że to działa? Zwłaszcza z truskawkowymi? 

To rzeczywiście przypomina rzucanie smakowitych kąsków szczeniakowi za podanie łapy, ale nie znając historii psychologii łudzę się, że pierwszy trening posłuszeństwa odbywali ludzie, a potem metoda została zapożyczona przy układaniu psów. 

sobota, 3 maja 2014

Mateusz Ziółko w Żarach


              Jeśli chodzi o muzykę to biorę co dają. Nie wyznaję żadnej muzycznej religii. Przeżywam długotrwałe fascynacje różnymi płytami, ale po wielu przesłuchaniach utworów jestem w stanie przekonać się prawie do każdej muzyki. Musiałby to być totalny gniot, żebym po wielokrotnym usłyszeniu go w radiu w końcu nie pukała z zadowoleniem nóżką. 

wtorek, 29 kwietnia 2014

Feszyn seszyn


Na początek dwie historie:

       5-letnia dziewczynka w lodziarni nie może zdecydować się na jeden smak loda. Ostatecznie babcia kupuje jej dwie gałki. Po jednej do każdej rączki. Wychodzą na zewnątrz i dziewczynka z tymi lodami jest wsadzana przez babcię do spacerówki. Nie do tzw. parasolki (dla niewtajemniczonych, turystycznej, prostej formy wózka przeznaczona dla tych większych, wiecznie zmęczonych nóżek). Zobaczyć 5-letnie dziecko w takim samym wózku jakim jeździ moja 6-miesięczna Ola było dla mnie abstrakcyjnym widowiskiem.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Prace polowe


                Na pewno każdy z was miał nieraz taką chwilę w swoim życiu, że w myślach kładziecie głowę mamusi na kolanach żeby was pogłaskała. Wkładacie kciuk do buzi i podkulacie nóżki, a mamusia miarowo buja was i głaszcze ciepłą, spracowaną dłonią, nucąc waszą ulubioną piosenkę.

                 Nieraz sobie myślę, nawet gdy jest mi dobrze, że to życie jest tak strasznie trudne. Tak cholernie trudne. Ma niesamowicie intensywny, zmieniający się smak. Jak dla mnie mogłoby być bardziej mdłe. Mdłe potrawy też są sycące.

środa, 16 kwietnia 2014

Od babuni i dziadunia z Prowansji


           Powrót chłopaków odcisnął od samego ich przekroczenia progu mocny ślad męskiego, podróżniczego bytowania na naszym mieszkaniu. Zawrotna prędkość zapełniania zmywarki i pralki okazała się wprost odwrotnie proporcjonalna do tempa opróżniania lodówki i zamrażalnika. Już nawet nie pamiętam, że przez tak długi tydzień byłyśmy z Olą same. 

To jest niemożliwe.

sobota, 12 kwietnia 2014

Osaczona lękiem


               Każda matka ma jakieś schizy. Coś, czym się będzie codziennie, najczęściej bezpodstawnie zamartwiać, wizualizować właśnie te tragiczne zakończenia. Nie mam bzika na punkcie upadku, choroby, zakrztuszenia, wydłubania oczu, porażenia prądem. Moje trzy matczyne schizy to:

- wypadek/potrącenie przez samochód

- oblanie wrzątkiem

- wypadnięcie przez okno

czwartek, 10 kwietnia 2014

Truskawkowy człap


               Co byście powiedzieli na taki widok: Szumowina-pijaczyna w słoneczne popołudnie, z trudem łapiąc pion, na środku chodnika, zajada się truskawkami.

- ten to ma życie

Człowiek zarabia pieniądze, stara się nie przepijać a nawet przynosić do domu i nadal nie ma śmiałości, przed sezonem spojrzeć na truskawki. A tu proszę jak ten sobie używa. Mimo, że trzymał je w brudnych łapsakach i tak oblizałam się ze smakiem.

piątek, 4 kwietnia 2014

Wolność i swoboda


              Pewnie to znacie. Cały dzień myślicie o tym co zrobicie jak dzieciaki pójdą spać:

- umyję podłogi

- zmienię pościel

- wymienię baterie

- obejrzę film z mężem

- wykąpię się

- poprasuję

- pomaluję paznokcie

              Przychodzi ten upragniony moment ciszy wieczornej i leżycie oglądając TV. Nagle wszystkie czynności, które miały dostarczyć wam tyle satysfakcji w świetle żarówek/świetlówek nie wyglądają już tak kusząco. Minuta za minutą, godzina za godziną wieczór się kurczy. Z waszej listy życzeń wykreślacie kolejne pozycje i przerzucacie je na następny dzień. Stwierdzacie, że jesteście zbyt zmęczeni na kąpiel, a film trwa za długo, na malowanie paznokci za ciemno i bez sensu przed myciem podłóg.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Moje wiosenne zakochanie

             
            Jeśli od tygodnia się nie loguję to znaczy, że jest mi naprawdę dobrze, albo nie mam czasu. Często jedno wynika z drugiego, bo uwielbiam mieć dzień wypełniony po brzegi. 

Oświadczam wszem i wobec, że z okazji wiosny się zakochałam.
Czy można już 4 lata po ślubie zakochać się bez pamięci i to bynajmniej nie w swoim mężu? Można!

środa, 26 marca 2014

Czytam


Dlaczego zawsze jak pomyślę o sobie coś dobrego...przyznaję, może coś więcej niż dobrego, zawsze potem jest wielkie SRU (!) i:
albo zajeżdżam komuś drogę (ale jestem fajnym kierowcą!)

 albo ktoś mi naleje do wózka (ale jestem fajną, wyrozumiałą sąsiadką!)


- Widziała Pani gdzieś moje dziecko?

(ale jestem fajną, opiekuńczą mamą!)

 albo wywali mi tworzony przez godzinę tekst

(Word i save jest dla frajerów. Jestem w tym za dobra. Piszę od razu w blogerze)

niedziela, 23 marca 2014

Wiosenna oberżyna


                Jak to jest, że jeden dzień bliźniaczo podobny do poprzedniego doprowadza nas do czarnej rozpaczy, choć wczoraj w naszej głowie świeciło słońce? Wczoraj mycie dziecięcych ząbków było uroczą zabawą piaskowa klepsydrą, a dziś to batalia o choćby jednocykliczny ruch szczoteczką. Poranna kawa jeszcze wczoraj była słodka i pachnąca a dziś 12 % śmietanka nie powstrzyma cię przed dosłodzeniem i stwierdzeniem, że nie lubisz już swojego ulubionego kubka.

piątek, 21 marca 2014

Wybory Miss Sąsiedztwa

             Odkąd pisze bloga regularnie odwiedzam inne.  Trzeba być na bierząco z programem konkurencji, może zerżnąć jakiś chwytliwy temacik lub w końcu zaatakować konkretną, wdzięczną grupę odbiorców. A tak na serio, to uważam, że każdy przed wrzuceniem 2000 znaków do sieci powinien przeczytać ich 4000. Wszyscy chcą pisać, a nikt nie chce czytać.
Od linku do linku zawędrowałam do tekstu pewnego pana, który utyskiwał na swoich sąsiadów i ich brzydki zwyczaj palenia papierosów na balkonie. Tutaj możecie go przeczytać. 

Ponieważ odgruzowałam po zimie balkon i pożegnałam się na kilka miesięcy z suszarką do ubrań w salonie,  znowu mam równie „palący” problem powracający z sezonem letnim. 
Podobno są na tej planecie tak empatyczni ludzie (to muszą być moi bliźniacy genetyczni), że są skłonni palić w kuchni pod wentylatorem nad gotującą się pomidorową. Nie palę, ale jakbym miała to robić, to najchętniej zasłuchana w stukanie dzięcioła, na rozciągniętym wśród drzew hamaku, w środku Puszczy Białowieskiej. Widzicie tą różnicę?

wtorek, 18 marca 2014

Oldskulowy Dżon

  
             Swego czasu program profesora Miodka o poprawnej polszczyźnie były takim fajnym smaczkiem w telewizji. Do przyzwoitej oglądalności wystarczyła jego mądra, gadająca głowa, kilka słowników na dębowym biurku i fototapeta z biblioteczką za plecami. Dziś prof. Miodek wykłada w studiu, z publicznością i z konferansjerem – skądinąd ładniutką blondynką. Jaki prosty sposób aby niegdyś unikana lekcja polskiego dziś nie męczyła, a nawet dawała trochę uciechy. 

W programie sonda uliczna z uchwyceniem kamerą niemych komentarzy profesora, rozmowa przez Skypa z Polakami na emigracji. W tym miejscu zawsze jest pochwalona chęć dbania na obczyźnie o język naszych ojców. Ale jakby się już komuś nudziło i pani by się opatrzyła to z grona gimnazjalistów, licznie zgromadzonych wśród publiczności, zostaje wyłowiony charakterystyczny Pan, któremu podczas nagrania na żywo na pewno nikt nie miałby odwagi oddać mikrofonu.

piątek, 14 marca 2014

Paprykarz


- Głupi ajfon!

To zdanie wypowiedziane przez mojego kolegę zakończyło proces instalowania w mojej głowie myśli, która jest prawdą oczywistą jakich wiele.

W dupach nam się wszystkim poprzewracało!

Tak bym jednym zdaniem to ujęła za Juliuszem Machulskim. 

A bardziej subtelnie?

Dobro przyzwyczaja. 

wtorek, 11 marca 2014

O tym jak nie stać się wredną zołzą i mimo to pozostać sobą.

              
                      Marzy mi się czasem blog w którym pokazywałbym jaką jestem świetną mamą, kucharką, dekoratorką wnętrz. Chciałabym mieć profesjonalną wiedzę na temat podróżowania po krajach trzeciego świata lub chociażby pielęgnacji chomików.  Ostatecznie mogłabym wrzucać filmiki jak lewą ręką robię eyelinerem kocie oko.
Od czasu do czasu budzi się we mnie taka tęsknota, aby być w czymś naprawdę dobrym, wyjątkowym i móc się tym podzielić ze światem.
Marzy mi się taki pościk, o tym jak kreatywnie bawię się ze swoim synem.  Kilka zdjęć własnoręcznie wykonanych zabawek. Jakieś drzewko makaronowe lub labirynt z ciastoliny.

piątek, 7 marca 2014

Sushi? Lubię To!


          Po 3 tygodniach siedzenia w domu pożegnaliśmy choroby i możemy już codziennie spacerować.  Odświeżyłam moją teorię, że dzień bez wyjścia na świeże powietrze to dzień stracony.
  
Spotkałam się też z przyjaciółmi.

             Pamiętacie grę The Sims? Uwielbiałam ją. Słyszałam, że to ulubiona gra kobiet, zwłaszcza tych siedzących w domu z małymi dziećmi.

Nie rozumiem tego.

Kiedyś rzeczywiście, urządzanie domu, zarabianie kasy, jeżdżenie na zakupy, wycieczki, rodzenie dzieci było atrakcyjne i miałam momenty, że moje pochłonięcie tą wirtualną rzeczywistością zaczynało graniczyć z uzależnieniem. Teraz sama wybieram swoje mebelki, dywaniki, chodzę do pracy, rodzę dzieci. Gra stała się rzeczywistością.

wtorek, 4 marca 2014

Just an ERROR


              Jestem  właśnie na etapie zapisywania dzieci do placówek: żłobek i przedszkole. 3 razy po 5 wniosków to 15 stron wypełnianych w pełnym skupieniu, tak żeby Oli nie wysłać do przedszkola a Piotrusia do żłobka.  Ale po to żeby się dostali mogę nawet nauczyć się rozwiązywania sudoku. Cieszę się też, że mam okazję zapisać długopisem więcej słów niż „buraki, ziemniaki i masło”.

                Co byście powiedzieli na takie moje spostrzeżenie, że żyjemy w czasach cyferek, literek, haseł i loginów?  Uważam się za osobę w miarę rozgarniętą, ale czasem myślę, że mózg człowieka (mój mózg) może jednak nie jest niczym rozciągliwy balon, ale bardziej przypomina szklankę wody napełnioną po brzegi.

sobota, 1 marca 2014

Skąd się tutaj wzięłam? ---> START

   
                Ostatnio oglądałam program o ciekawej aplikacji na telefon z funkcją odnajdywania umieszczonego wcześniej w samochodzie nadajnika GPS. 
Dokładna nazwa „Gdzie jest mój samochód?”. 

Genialna sprawa dla każdej kobiety, która wjeżdża na podziemny parking do galerii (albo co gorsze na zewnętrzny, 5-cio hektarowy), a po 5 godzinach zakupów nie ma pojęcia gdzie zaparkowała. Chyba każda z  nas chociaż raz nachodziła się tak po poziomach. Po takim stresie, ze łzami w oczach niewiasta obiecuje sobie następnym razem zapamiętać chociaż kolor parkingu. 
Oczywiście nie robi tego. Życie byłby zbyt proste gdybyśmy uczyli się na błędach za pierwszym, drugim i trzecim razem.

czwartek, 27 lutego 2014

Może nie jestem Anka Mucha ale...

             
               Jestem przeciwniczką łażenia z małymi dziećmi po sklepach i robienia z nimi zakupów na cały tydzień, ale czasem są takie nagłe sytuacje jak: zielony szmerek na śmietanie, ostatni zeschnięty ogórek na dnie lodówki, czy nierozmrożone mielone, które usprawiedliwiają pchanie gondoli między sklepowe półki.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Pretty One czy New Yorker?


          
             Czy określenie młoda mama odnosi się do wieku mamy czy do wieku jej dziecka? A może tytuł ten przysługuje tylko mamom pierwszego dziecka? 

Ja nazywam tak siebie ze względu na swój rocznik 86 bo jako kobieta 27,5 letnia z satysfakcją stwierdzam, że nadal nie łapię się na kremy przeciwzmarszczkowe  najniższego pułapu 30+,  ale i tak co jakiś czas upewniam się czy ta granica się nie przesunęła. Z radością też stwierdzam przy przeglądaniu prasy, że jako 20-latce przystoi mi jeszcze nosić wzorzyste, kraciaste, żaruwiaste i poszarpane ubrania. Nadal też mogę nadużywać czarnej kredki.

Aczkolwiek mam dylemat.

Jako mama chciałabym jednak wzbudzać szacunek jeśli nie u swojego dziecka to przynajmniej u innych i przedewszystkim u siebie.

piątek, 21 lutego 2014

U fryzjera


 Dziś fotorelacja z pasjonującej wyprawy do pobliskiego fryzjera.

No i znowu nauczyłam się czegoś nowego:

1. Jeśli twoje dziecko przed wyjściem do fryzjera

czwartek, 20 lutego 2014

Mam radochę


czyli Ku prokreacji ciąg dalszy
    
             Siedzenie w domu na macierzyńskim mogę porównać do oczyszczającej diety. Gdy wyeliminujesz ze swojego jadłospisu wszelki cukier: w napojach, owocach,  nie mówiąc o moich ulubionych wszelkiej maści wytworach Kinder i od tygodni jedziesz na wodzie i nieprzetworzonych produktach, zaczynasz dostrzegać niesamowitą słodycz brązowego ryżu, niezwykłą soczystość zielonego ogórka, a sos winegret na miodzie smakuje niczym badanie poziomu glukozy w ósmym miesiącu ciąży.

               Tak samo jest z codziennymi domowymi czynnościami.

środa, 19 lutego 2014

Jestem słaba, leniwa i łakoma. Niech będzie.

          
                  Dzisiaj na leniucha wrzucę świetny tekst o otyłości Jon'a Gabriel'a z książki "Jak schudnąć bez diety?". Jak to moje kochane towarzystwo mówi 

- Do rozważenia

             Nigdy nie byłam gruba. No, może poza okresem dwóch ciąż. Wiem, że nawet nie ma siły żeby to porównać z problemem ludzi walczących całe życie z otyłością, bo nawet ważąc + 15 kg wiedziałam (a przynajmniej miałam wtedy taką nadzieję), że jest to okres przejściowy i to kwestia czasu kiedy wbiję się w swoje stare jeansy.

Ale po pierwszym dziecku miałam doświadczenie, że długo nie mogłam zgubić kilogramów i powiedzmy, że mniej więcej w jakimś ułamku wiem co mogą czuć osoby z nadwagą. Po pewnym czasie przyszedł moment rezygnacji. Poddałam się.

wtorek, 18 lutego 2014

Ku prokreacji


          Gdy dowiedziałam się, że jestem w drugiej ciąży zaraz po eksplozji radości po kilku dniach przyszedł strach. Ponieważ miałam bliską koleżankę, którą mogłam niemal codziennie obserwować jak będąc w ciąży ze swoim wielkim brzuchem biega za starszym dzieckiem,   byłam przerażona, że i mnie to czeka.
Przecież pamiętałam jeszcze swoją pierwszą ciążę, jaka byłam śpiąca, zmęczona itd. Wtedy spałam kiedy chciałam, czytałam książki, gazety, słuchałam muzyki. Robiłam to tym bardziej, że koleżanki przestrzegały:

- rób wszystko na co masz ochotę bo już w drugiej ciąży już tak dobrze ci nie będzie.

Byłam przerażona. 

Co się okazało?

niedziela, 16 lutego 2014

Home sweet home

                
              Uwielbiam powroty do domu, do swoich gratów. No i to by było na tyle. 

A reszta to to czego nie lubię: Pusta lodówka. Nieprzytomne kwiaty w żółtym kolorze. Cały dom w  torbach, torebkach, ubraniach, butach. Góra prasowania. Jeszcze więcej prania. Rozlelane dzieci z pozostałościami choroby lokomocyjnej. Mąż, który z każdą godziną uświadamia sobie, że jego dni wolności definitywnie się skończyły.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Ridż


               Dzieci położyłam spać i miałam 3 wolne godziny do następnego karmienia. Aż trzy godziny! Tylko spokojnie! Bez nadmiernego entuzjazmu. Nowo otwarty klub w mieście to dobry kierunek.
              Nie sądziłam, że w moim starym Kaliszu będzie kiedyś miejsce na snobistyczną imprezownię dla bogaczy. Od progu ogarnął mnie dziki śmiech.

środa, 5 lutego 2014

Album dziecka




                   Dzisiaj pochwalę się najpiękniejszym prezentem jaki otrzymałam dla mojej Oleńki. Pewnie niejedna mama dwójki dzieci nieustannie walczy z wyrzutami sumienia, że to drugie dziecko jest pokrzywdzone bo jest „drugie”. Pamiętacie mój post o zdjęciach (TU). Wczesne dzieciństwo Piotrusia zebrało wielkie żniwo w postaci kilku albumów. Zaczynam wypominać sobie, że nie dość skrupulatnie dokumentuję pierwszy uśmiech czy pierwsze podnoszenie główki mojej córeczki. Wszystko co zrobił Piotruś wywoływało w nas euforię i natychmiast biegaliśmy nad nim z aparatem. Drugie dziecko przynosi taki rozleniwiający rodzaj pewności i oczekiwania na kolejne etapy.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Kalisz – moje miasto




 
zdjęcie STĄD

 
Powiedzcie,

- Czy człowiek nie jest durną istotą. Jedzie na wakacje, odpocząć od swojego domu, zrelaksować się, zmienić tryb życia, rozkład zajęć. Po dwóch dniach gorączkowo szuka karteczki i długopisu żeby drobnym maczkiem spisać dziesiątki rzeczy, które zostawił w domu bo okazuje się, że bez nich nie da się żyć.

Ale czy na pewno?

sobota, 1 lutego 2014

Krótki zabieg psychologiczny



                 Miałam kiedyś takie dziwactwo, że nie mogłam jeździć za samochodami dostawczymi. Nie znosiłam  takiego widoku:



Albo co gorsze, takiego:



.

                        Ciśnienie rośnie, a ja zaczynam  kombinować jak tu to wyprzedzić i prawa nóżka zaczyna mi ciążyć, oj ciążyć.

Ale wyleczyłam się z tego. Jak?

                          Kiedyś na trasie Kalisz – Poznań, jeszcze jak byłam studentką zabrał mnie znajomy mojej mamy - student psychologii.  Przeprowadziliśmy taką oto rozmowę. 

 On powiedział, ja odpowiedziałam…eeee nie lubię tego. Zróbmy z tego dialog.

czwartek, 30 stycznia 2014

Noworoczne postanowienia

       


            W styczniu, chodząc na spacery z Olą widziałam, zwłaszcza popołudniami, wielu biegających Żaran. 


-Ale czy oni muszą biegać po zmroku?!

Po raz kolejny zadawałam sobie to pytanie gdy znowu któryś nagle wyskoczył na mnie zza rogu, oczywiście ubrany cały na czarno z czapką na głowie. Niech im będzie. Jak wiadomo czarny wyszczupla, ale przysięgłabym, że nieraz niemalże widziałam kominiarkę.  
Czarny strój, właściwe oświetlenie a raczej jego brak i człowiek od razu czuje się kilka kilogramów lżejszy po powrocie do domu.

środa, 29 stycznia 2014

Mały dżentelmen

                     Takie nic za 15 zł kupione w Inter Marche, a jak potrafiło wprowadzić trochę kultury do naszej rodziny. Podpatrzona u mej „siostry przyrodniej” technika zaparzania pysznej kawy skłoniła mnie do zakupu prostego dżinksa. Pewnie wszyscy już to macie i używacie, ale dla mnie to odkrycie tego tygodnia. Zmieniło ono mój dotychczasowy sposób picia kawy z „na stojaka” na delektowanie się nie tylko jej ulepszonym smakiem, ale i procesem jej przygotowywania.

wtorek, 28 stycznia 2014

Zdjęcia


A tymczasem…

             Szukam wciąż inspiracji jak ocieplić pokój mojego synka.  Pokój jest malutki, zielony, a ponieważ jestem uziemiona z małym dzieckiem w małym miasteczku bez IKEI staram się kombinować z tym co mam w domu. Ramki + zdjęcia mojej kochanej mordki z innymi przyjaznymi mordkami. To musi się udać.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

4 dni do wyjazdu

           Odliczam czas do ferii. Wtedy to przychodzi ten piękny okres w roku kiedy zdanie 

- baci kalisa chce jechać

zagęszcza się. Specjalnie podkręcam tę atmosferę oczekiwania. Moje dziecko nawet na    Mikołaja nie czeka z taką niecierpliwością jak na ten wyjazd.

                  Mieszkanie daleko od rodziny daje mi tę możliwość bycia niezwykle oczekiwanym gościem.  Nie każdy ma miejsce gdzie może wyrwać się na dwa sympatyczne mroźne tygodnie. A ja mam. HA!
              Tak mniej więcej tydzień przed wyjazdem zaczynają się nieprzespane noce (o ile poprzednie przy 2 miesięcznym dziecku można nazwać w pełni przespanymi). Co zabrać? Co wyprać? Co wyprasować? Czy w ogóle jest sens prasować?

niedziela, 26 stycznia 2014

weekend w domu (-8 C)

             Jak niewiele trzeba do szczęścia. Tydzień temu byliśmy "na wyjeździe", +7 stopni, Berlin, targi ogrodniczo - rolne, miało być tak super...było jak to z dziećmi...męcząco. Po 3 latach nadal nam się wydaje że damy rade. Przecież doszło nam tylko jeszcze jedno dziecko. A do Berlina godzinka drogi. Chyba nie tylko my tak myśleliśmy.

"Kochanie, ale ty studia już chyba skończyłaś..."

...tak zareagował mój mąż gdy zobaczył mnie po 22-giej przed komputerem. W naszym domu to ja okupuje wieczorem telewizor (albo wannę) a On ciągle coś "sprawdza" w sieci. Jego pytanie było całkiem trafione.