...

wtorek, 28 stycznia 2014

Zdjęcia


A tymczasem…

             Szukam wciąż inspiracji jak ocieplić pokój mojego synka.  Pokój jest malutki, zielony, a ponieważ jestem uziemiona z małym dzieckiem w małym miasteczku bez IKEI staram się kombinować z tym co mam w domu. Ramki + zdjęcia mojej kochanej mordki z innymi przyjaznymi mordkami. To musi się udać.
Mam nadzieję że synkowi się spodoba.


     

               Zachęcam do wywoływania zdjęć.  Uważam, że o archiwizowanie wspomnień powinna w każdym domu zadbać kobieta. Nie znam faceta który roztkliwiałby się na fotkami słodkich (bawet swoich) bobasów i zmuszał gości do robienia tego samego.  
Mój mąż tez kiedyś kręcił  nosem na te "głupoty", ale teraz sam chętnie przegląda albumy i wspomina.
Przechowuję wszystkie fotki (oczywiście po wyeliminowaniu powtarzających się ujęć ) na oddzielnym twardym dysku. Przerzucam tam zdjęcia mniej więcej raz na pół roku. Wtedy śpię spokojnie.

            Ale, że nie ufam tym wszystkim wymysłom szatana (niechby mnie słyszeli wykładowcy z moich niedawno skończonych studiów Informatycznych) to najfajniejsze zdjęcia wywołuję. No i jeszcze, tak już w ogóle dla świętego spokoju wrzucam zdjęcia na utworzoną po narodzinach pierwszego dziecka pocztę. Ponieważ zdjęcia przed wysłaniem zmniejszam (za pomocą programu IrfanView do pobrania TU ) mam ich tam już bez liku i nadal jest sporo miejsca. Jednocześnie login i hasło do konta rozdałam najbliższej rodzinie i nie muszę wysyłać MMS-ów ani wogóle odbierać telefonów i dawać znaków życia. 

-Chcecie wiedzieć jak rośnie Ola? Co robiliśmy w weekend i czy wreszcie schudłam? Zajrzyjcie na pocztę.

Tak więc nie ma takiej siły, która zabrałaby mi to co mam najcenniejszego z materialnych rzeczy.
             Przyznaję, mam bzika na punkcie moich zdjęć. Chętnie je pokazuję znajomym. I muszę powiedzieć, że chętnie je oglądają. Czyżby rzadko już teraz wywoływało się zdjęcia i robiło z nich albumy? Inaczej nie mogę sobie wytłumaczyć dlaczego niektórzy goście oglądają je po raz kolejny.
Wiem, że niektórzy (z tych niektórych, którzy wywołują) nie wkładają zdjęć do albumów. Trzymają je, tak jak je odebrali od fotografa, w kopertach. Ma to też swój urok. Przy oglądaniu można się je sobie podawać i się nimi wymieniać. Można ich dotknąć. Wspomnienia są wtedy bardziej żywe od tych włożonych za folię.

           Wybaczcie, ale ja lubię wklejanki i całą tą dłubaninę rozłożoną na dywanie. Mam kilka fajnych albumów ze zdjęciami, których kolejne strony rozdziela półprzezroczysta bibułka.






                 Wywołuję fotki w najmniejszym formacie, najpierw układam tematycznie i chronologicznie w kilka grup, potem każdą grupę rozkładam na poszczególnych kartach albumu. Pionowy układ z poziomymi lub same poziome. Fajnie wygląda seria ujęć. Powyżej w moim albumie dostrzeżecie dwa, niema identyczne zdjęcia. Ale na drugim moja mama podniosła rękę. Umieszczam takie zdjęcia obok siebie. Wyglądają bardziej dynamicznie. Wszystkie zdjęcia z tego samego pleneru umieszczam na tych samych kartach albumu. Nie rozdzielam ich. Różnicuje tylko ujęcia. Albo zdjęcia ze zbliżeniem obok zdjęć w oddali lub w grupie. Na każdej stronie umieszczam też przynajmniej jedno z żywym kolorem. Takim elementem może być kolorowe ubranie, kolorowa zabawka.
Jeszcze jedna sprawa. Nigdy nie robię zdjęć nawet najbardziej rozbrajającym zachodom słońca, wodospadom, szczytom gór, mgłom nad doliną itd. Dla mnie najważniejsi są ludzie. Musi się jakiś jeden mały "ludź" poświęcić i stanąć przed obiektywem nad tą zachwycającą przepaścią. Tylko wtedy takie zdjęcia znajdzie miejsce w moim albumie.
 Wklejam. Nie używam do tego kleju tylko zakupionych razem z albumem małych samoprzylepnych kartoników. Nie polecam trójkącików, w które wkłada się rogi zdjęć. Używając ich owszem, można zdjęcia łatwo wyjąć, poprzekładać lub podarować. Ale u mnie się nie sprawdziły. Zdjęcia po przewracaniu sztywnych stron zaczynają żyć własnym życiem i kolejne przeglądanie albumu będziesz rozpoczynać od ich zdyscyplinowania.
No i coś czego się nie uniknie przy oglądaniu zdjęć przez innych, na co osobiście reaguję
Tu cytat:

- WRRRRRR

 Ktoś ogląda album i mówi,

- hej, ale super zdjęcie, daj mi plizzzzz!

A zwyczajnie nie mam ochoty się rozstawać z żadnym z nich. Przyklejenie ich na stałe (można je odkleić, ale to wymaga ostrożności) rozwiązuje ten problem. Kochana koleżanko, kolego, mamo i tato, pozostaje mi tylko wzruszyć bezradnie ramionami.

- nie da się!


P.S. Jeśli ktoś z was robi albumy to koniecznie podzielcie się na dole swoimi technikami.