...

niedziela, 26 stycznia 2014

weekend w domu (-8 C)

             Jak niewiele trzeba do szczęścia. Tydzień temu byliśmy "na wyjeździe", +7 stopni, Berlin, targi ogrodniczo - rolne, miało być tak super...było jak to z dziećmi...męcząco. Po 3 latach nadal nam się wydaje że damy rade. Przecież doszło nam tylko jeszcze jedno dziecko. A do Berlina godzinka drogi. Chyba nie tylko my tak myśleliśmy.
Tłumy. Ten weekend -8 stopni i siedzenie w domku. No było bajecznie. Godzinka na sankach, rozłożona kanapa na pół salonu, ciepłe skarpety, kawa z pianką, karty i makao z mężem. No i nieodłączne Auta. Po doświadczeniach z ulubionymi bajkami mojego syna stwierdzam jak emerytka, że to co najlepsze już było. I nie chodzi mi mi sentymentalną podróż do czasów Czarodziejki z księżyca. Mój synek przed włożeniem płyty do odtwarzacza machinalnie wyciera ją (nieważne z której strony) o swoją bluzkę.

- budna pyta

VHS-y były niezniszczalne.

No i co? Który zestaw wybieracie? Nie dajcie się zwieść tym uroczym prosiątkom i cielątkom

                                                           Zestaw A czyli "Berlin fafarafa"






                                                czy zestaw B - nie jak Berlin tylko jak Żary