W roku szkolnym uzgodniłam z synem, że w wieczór poprzedzający dzień wolny od przedszkola może oglądać wieczorną bajkę na komputerze leżąc w swoim łóżku. Nie zastanowiłam się, że przyjdą wakacje, czy też wcześniejszy czas chorowania na ospę i będziemy przeżywać swoisty "dzień świstaka". Dzisiaj pierwszy raz dzieciaki po kilkugodzinnych wojażach z dziadkami były wyjątkowo bardziej zmęczone niż ja i po odczekaniu aż zasną, wreszcie po dwóch tygodniach udało mi się zabrać komputer z małego białego stolika i pod pachą, ukradkiem przenieść go do kuchni.
Jeśli jesteście z niewielkiej grupie osób, którzy chcą wiedzieć na bierząco co u mnie (pozdrawiam Cię mamo i kochana Emilko) to nasze wakacje na jeziorem, które tak malowniczo zapowiadałam TU zostały brutalnie przerwane zanim zdążyliśmy napompować piłkę i zmoczyć ręczniki.