...

niedziela, 29 czerwca 2014

Coś za coś



            W roku szkolnym uzgodniłam z synem, że w wieczór poprzedzający dzień wolny od przedszkola może oglądać wieczorną bajkę na komputerze leżąc w swoim łóżku. Nie zastanowiłam się, że przyjdą wakacje, czy też wcześniejszy czas chorowania na ospę i będziemy przeżywać swoisty "dzień świstaka". Dzisiaj pierwszy raz dzieciaki po kilkugodzinnych wojażach z dziadkami były wyjątkowo bardziej zmęczone niż ja i po odczekaniu aż zasną, wreszcie po dwóch tygodniach udało mi się zabrać komputer z małego białego stolika i pod pachą, ukradkiem przenieść go do kuchni.

             Jeśli jesteście z niewielkiej grupie osób, którzy chcą wiedzieć na bierząco co u mnie (pozdrawiam Cię mamo i kochana Emilko) to nasze wakacje na jeziorem, które tak malowniczo zapowiadałam TU zostały brutalnie przerwane zanim zdążyliśmy napompować piłkę i zmoczyć ręczniki.

niedziela, 15 czerwca 2014

ospa party


                 Zaczęły się najdłuższe tygodnie jakie mogę sobie wyobrazić - Mistrzostwa Świata w piłce nożnej + wykwity ospy u moich dzieci. Nie wiem jak kiedyś obejrzałam z bratem całe mistrzostwa świata, od pierwszego do ostatniego meczu. Na posiądniętej wówczas wiedzy jadę do dziś i robię wrażenie gdy na ławce rezerwowej Holandii rozpoznaję Patrick'a Kluiverta.

piątek, 6 czerwca 2014

Dużo, duuuuuużo wody

           
         
               Mój przepis na udane wakacje z rodziną to święty spokój dla rodziców, świetna zabawa i swoboda na świeżym powietrzu dla dzieciaków i woda, duuuużo wody. Może nie być pogody, w zlewie mogą pływać na pleckach karaluchy i może się okazać, że spakowałm sobie jedną parę spodni a nastawienie na przygodę i świetna, przyjazna, rodzinna atmosfera sprawi, że to miejsce stanie się rajem.

wtorek, 3 czerwca 2014

Czerwona Pętelka

         
           Uwielbiam przedmioty tzw hand-made. Nie wierzę w żadne bzdety o fluidach i przepływie pozytywnej energii, ale gdy patrzę na obraz namalowany specjalnie dla nas z okazji ślubu czy zrobioną przeze mnie kilka lat temu szkatułkę, z którą dziś mój syn "idzie do placy...i klótko bedzie" to czuję, że w tym domu, dzięki takim przedmiotom jest więcej życia. Mają one w sobie coś więcej niż tworzywo i metkę. Ktoś się nad nimi nadłubał, nasiedział na stołeczku, w swoim domu, przy lampce.