...

niedziela, 16 lutego 2014

Home sweet home

                
              Uwielbiam powroty do domu, do swoich gratów. No i to by było na tyle. 

A reszta to to czego nie lubię: Pusta lodówka. Nieprzytomne kwiaty w żółtym kolorze. Cały dom w  torbach, torebkach, ubraniach, butach. Góra prasowania. Jeszcze więcej prania. Rozlelane dzieci z pozostałościami choroby lokomocyjnej. Mąż, który z każdą godziną uświadamia sobie, że jego dni wolności definitywnie się skończyły.
Nie mogę się dogrzebać do kosmetyczki więc nawet przez okno nie wyglądam. Jest po 15-tym więc trzeba popłacić rachunki  czyli czas na IPKO i oszacowanie strat finansowych.

- słodka mateńko! Ja naprawdę tyle wydałam w jednym sklepie?  

Dla utrzymania harmonii w rodzinie moim obowiązkiem jest na jakiś czas zakamuflować w garderobie przytargane nowe graty-szmaty. 

Home sweet Home.

               Mam zagadkę a raczej pytanie bo żeby to była zagadka musiałabym sama znać na nią odpowiedź. 

Co to jest? 

Używa się tej masy podobnie jak plasteliny ale nie brudzi nie wysycha. Łatwo ją usunąć ze wszystkiego. Świetna rzecz, którą pierwszy raz widziałam na oczy. Synek bawił się tym w Kaliszu przez całe 2 tygodnie.