Miałam kiedyś takie dziwactwo, że nie mogłam jeździć za
samochodami dostawczymi. Nie znosiłam takiego widoku:
Albo co gorsze, takiego:
.
Ciśnienie rośnie, a ja zaczynam kombinować jak tu to wyprzedzić i prawa
nóżka zaczyna mi ciążyć, oj ciążyć.
Ale wyleczyłam się z tego. Jak?
Kiedyś na trasie Kalisz – Poznań, jeszcze jak byłam studentką
zabrał mnie znajomy mojej mamy - student psychologii. Przeprowadziliśmy taką oto rozmowę.
To
było mniej więcej tak:
Ja – Psychologia?
Super! Miałam zajęcia z psychologii na studiach, moje ulubione.
On – Jak jestem na imprezie to nie lubię mówić, że studiuję
psychologię, bo zaraz każdy czuje się w obowiązku opowiedzieć mi o swoich
dziwactwach.
Ja – Tak dużo ludzi ma dziwactwa?
On – Właściwie każdy, dlatego nigdzie nie mogę spokojnie się napić.
Ale dziwactwa to nic złego dopóki nie zakłócają ci życia i nie zaczyna być to dla ciebie
uciążliwe.
Ja – I udaje ci się pomóc takiej osobie, która do ciebie
podejdzie na imprezie?
On – staram się
Ja – Daj jakiś przykład, jakąś super historię o największym
dziwactwie jakim słyszałeś od ludzi.
On – Opowiem ci o dziewczynie, która ostatnio opowiadała mi,
że strasznie nie lubi jak ktoś dotyka swojego nosa, nawet jak ktoś wydmuchuje go w chusteczkę. To ją doprowadzało do mdłości i zaczęło być dla niej uciążliwe jak zaczęła dorastać. Zaczęła zrywać z każdym
chłopakiem, który w końcu kiedyś musiał złapać katar.
Ja – no i jak jej pomogłeś?
On – Zacząłem ją wypytywać o jej dzieciństwo, bo tam jest
źródło naszych problemów psychicznych. Mówiła, że jak była mała jej mama leżała
w szpitalu, a ona spędziła pół roku u
swojej cioci. Ta ciocia miała sześcioro małych dzieci. Dziewczyna niewiele z
tego okresu pamiętała. Kazałem jej popytać rodziców i rodzinę o ten wątek w jej
życiu. Za jakiś czas zadzwoniła do mnie i opowiedziała jakie zebrała informacje.
Ciocia, u której mieszkała miała taki dziwny zwyczaj.
Ta prosta kobiecina, matka 6-orga dzieci, żyjąca z nimi w bardzo skromnych warunkach brała
je po kąpieli po kolei na kolana i za pomocą swoich ust wyciągała im kozy/gile/smarki
z nosa.
Ja – FFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU
On – Jak ktoś pozna źródło swojego lęku jest mu łatwiej go
pokonać. Dla tej dziewczyny widok tej czynności, powtarzający się każdego
wieczoru, mimo że w nim nie uczestniczyła tylko podglądała za kotarą, był tak
silnym przeżyciem, że miała uraz do wszystkich czynności związanych z nosem.
Ja – jestem po wrażeniem. Wybacz, ale teraz ja ci powiem
jakie ja mam dziwactwo. Zobaczymy czy jesteś taki dobry.
Od jakiegoś czasu
jedziesz za tą ciężarówką i zaczynam czuć się nieswojo. Bardzo nie lubię jeździć za dużymi samochodami z podnoszoną do góry plandeką,
lub których bagażnik otwiera się na boki. Glapię
się w te drzwi i wyobrażam sobie, że zaraz ktoś mnie rozstrzela.
Chłopak chwilę się zastanowił i zadał kilka pomocniczych
pytań, np. czy jak taki samochód stoi na parkingu to też to sobie wyobrażam
itd.
On - A może kiedyś w dzieciństwie oglądałaś taki serial "Drużyna A"?
Ja – Rzeczywiście, jak byłam mała sporo tego oglądałam z bratem.
On – W serialu poruszali się takim czarnym vanem. Lubili takie akcje, że podczas jazdy z otwartych się
drzwi strzelali z karabinów maszynowych do samochodu jadącego za nimi.
The A-Team and 83 GMC Vandura |
zdjęcie STĄD
Słuchajcie, zostałam
wyleczona.
P.S. Pewnie was nie nakłonię żebyście się przyznali do swoich, nawet drobnych dziwactw. Od tego chłopaka wiem, że najczęstszym i do tego utrudniającym życie dziwactwem jest nieustanna potrzeba mycia rąk.
P.S. Pewnie was nie nakłonię żebyście się przyznali do swoich, nawet drobnych dziwactw. Od tego chłopaka wiem, że najczęstszym i do tego utrudniającym życie dziwactwem jest nieustanna potrzeba mycia rąk.