...

piątek, 4 kwietnia 2014

Wolność i swoboda


              Pewnie to znacie. Cały dzień myślicie o tym co zrobicie jak dzieciaki pójdą spać:

- umyję podłogi

- zmienię pościel

- wymienię baterie

- obejrzę film z mężem

- wykąpię się

- poprasuję

- pomaluję paznokcie

              Przychodzi ten upragniony moment ciszy wieczornej i leżycie oglądając TV. Nagle wszystkie czynności, które miały dostarczyć wam tyle satysfakcji w świetle żarówek/świetlówek nie wyglądają już tak kusząco. Minuta za minutą, godzina za godziną wieczór się kurczy. Z waszej listy życzeń wykreślacie kolejne pozycje i przerzucacie je na następny dzień. Stwierdzacie, że jesteście zbyt zmęczeni na kąpiel, a film trwa za długo, na malowanie paznokci za ciemno i bez sensu przed myciem podłóg.
Zmiana pościeli? Zapomniałam, że moje dziecko budzi się nawet od dźwięku przeskakującej w kolanie łękotki.

Stwierdzacie z rezygnacją, że przynajmniej wcześniej się dzisiaj położycie.

Ostatecznie dajecie się zassać komputerowi lub telewizji do późna w nocy, a zmiana baterii w zegarku na ścianie, którą odkładacie od pół roku, która zajęłaby wam 2 minuty i podarowała poczucie ulgi wydaję się od tego momentu morderczym wysiłkiem woli.

                Dzisiaj z Olą pożegnałyśmy Piotrusia na 1,5 tygodnia. Oczywiście planowałam sobie od wielu dni wszystkie przyjemne rzeczy, które w sumie nie wiem dlaczego wydawały mi się z Piotrkiem w domu niedostępne. W każdym bądź razie pierwsze popołudnie zapowiada udany tydzień. 

Z radością zaobserwowałam, że:

- rzecz przeze mnie położona w zasięgu wzroku i rąk jest po kilku godzinach nadal w tym samym miejscu, nie rozebrana na części, nie ubabrana czekoladą i nie pozszywana zszywaczem
- cisza w domu jest upajająca
- czas od podjęcia decyzji o wyjściu na dwór do rzeczywistego wyjścia na dwór zmniejszył się o 50%
- proporcjonalnie zwiększyły się zatem moje chęci do spontanicznego opuszczania czterech ścian
- przestałam nerwowo spoglądać na zegarek i wolniej chodzę
- usypianie Oli trwa teraz…. jakie usypianie, tu nie trzeba żadnych specjalnych zabiegów. Panująca w domu cisza dosłownie rozkłada ją na łopatki

Ale najbardziej niesamowitą przyjemnością jest dla mnie to, że mogę bezczelnie, w biały dzień oglądać na DVD swój ulubiony film, słuchać ulubionej muzyki i nie nikt mi nie wierci dziury w brzuchu:

- ja chce baję!

Stan pomieszczeń obfotografuję, na pamiątkę, bo takiego ładu i porządku długo tu nie zobaczymy. No i takie reprezentacyjne fotki przydadzą się w przyszłości do działu sprzedam/wynajmę.

             Mam nadzieję nie tęsknić, nie dać się zassać bezsensownym czynnościom i spędzić każdy dzień tak jak spędzałam go z malutkim Piotrusiem. Wtedy nie doceniałam wielogodzinnych spacerów czy popołudniowego przysypiania z nim w ramionach. 

A może będzie jeszcze fajniej. Trzymajcie kciuki. P
P.S. Czekam na równie fajne fotki jak te z ostatniego wyjazdu