...

sobota, 2 sierpnia 2014

Mała urwipołcia


          Macie swoje sprawdzone sposoby na ujarzmienie nadpobudliwości swojego dziecka na 15 minut? Żadne fisher price'y i inne fabryki dźwięków i światłobłysków nie zastąpią starych dobrych metod na utrzymanie uwagi raczkującego malca. Każda mama ma w zanadrzu i wykorzystuje swoje ulubione sposoby by:

a) odcedzić makaron
b) uratować ziemniaki
c) otworzyć listonoszowi
d) skontrolować jak się mają sprawy toaletowe drugiego smyka i czy cisza w łazience oznacza jedną rozwiniętą rolkę papieru czy dwie


e) zrobić coś czego nasze maleństwo nie lubi, w przypadku mojej Oli jest to moje wyjście na balkon, co prawdopodobnie moja córka utożsamia z dobrowolnym pchaniem się ukochanej mamusi w przepaść
f) dopić kawę bez żadnego gramolącego się na kolanach gorącego w gorący dzień ciałka, które na dodatek żywo interesuje się ostatnim zakamuflowanym w dłoni ciastkiem korzennym
g) sprawdzić pisownię nowego postu:)

Mogłabym wymieniać wiele chwil dnia codziennego, podczas których chętnie zajęłabym w bezpieczny sposób te dwie łapki. Niestety nadal za mało wiem o technikach ich "uziemiania". Te, które sprawdzają się bezbłędnie to podrzucenie w zasięgu wzroku:

- starej kolorowej gazety,
- pudełka ze zwiniętymi w kulki skarpetami
- pudełka z klamerkami
- kilku kolorowych gumek i ozdób do włosów
- kolorowe chusty, apaszki
- dużej drewnianej łyżki i dużej miski (jeśli nie zależy nam na ciszy)
- telefonu komórkowego z guzikami (stary model, którego z pewnością nienawidzicie i czekacie na pretekst, żeby go zmienić na taki z ekranem dotykowym)
- dwóch chrupków kukurydzianych w rozmiarze XXL
- szeleszczącego opakowania z wilgotnymi chusteczkami
- plastikowej butelki z wodą
- puszki po mleku z piłeczką w środku, jeszcze lepiej owalnego, przezroczystego pudełka do przechowywania żywności
- sznurowanego buta
- pudełko lub miska z nakrętkami od słoików
- dużych kolorowych puzzli

To tak na teraz, bo pewnie za miesiąc lub dwa mała zmieni zainteresowania. Jakbyście mogli podzielić się sowimi pomysłami na teraz i za miesiąc to proszę i błagam naprzemiennie o podzielenie się.

Oczywiście cały czas uruchamiamy wyobraźnię czy coś co dajemy w małe rączki za chwilę nie znajdzie się w małej buzi.

        Gotowanie obiadu w moim domu odbywa się, odkąd Piotrek skończył 2 lata, nieodłącznie w jego towarzystwie. On na krześle, Ola pod krzesłem. Z tą ferajną odcedzałam makaron z duszą na ramieniu i postanowiłam zakończyć to szaleństwo
Mam teraz coś bez czego nie wyobrażam sobie funkcjonowania z raczkującym niemowlakiem - kojec. Metr na metr. Właśnie tam mogę wrzucić te wszystkie "zajmowacze" i mieć pewność, że Ola nie przyczłapie na kolankach jak tylko usłyszy, że wszyscy domownicy mają walne zgromadzenie w kuchni przy palniku.  Dzięki umieszczaniu Oli w bezpiecznej strefie mogłam spokojnie rano wziąć prysznic i posłuchać w radiu swojej, ostatnio ulubionej piosenki - SIA "Chandelier".

               Pamiętacie, na którymś z babskich kanałów był kiedyś program produkcji amerykańskiej "Taniec - marzenie mojej mamy". Kilka dziewczynek w wieku od 6 do 13 lat stawiające pierwsze kroki w karierze tanecznej oraz ich podirytowane, wiecznie kłócące się matki. Kiepskie to było i tańca tam tyle co w naszych "Tancerzach".

 Zdjęcie STĄD

 Zawsze jednak gdy na niego trafiłam podziwiałam jedną z jego małych bohaterek. Bez niej nie byłoby tego programu. Hipnotyzujące połączenie talentu, wdzięku i poczucia humoru. Któż nie chciałby mieć takiego trzpiota w swoim domu.

zdjęcie STĄD

Zobaczcie sami fragmenty z jej udziałem, nawet nie wiedziałam, że tyle tego w sieci.
Cała jest tańcem.

A tu po kilku latach w teledysku mojej ulubionej piosenki. Jak miło. Od razu ją poznałam

Zdjęcie STĄD